No to kowid... [#43]
Jak to historia lubi się powtarzać. Mniej więcej rok temu, na przełomie listopada i grudnia leżałem w łóżku z kowidem. Nie byłem wtedy ubezpieczony, nie robiłem więc badań, natomiast mój ówczesny współlokator miał wykonany test i wynik był pozytywny. Założyłem więc, że to musiało być to.
Teraz jest dokładnie tak samo, tylko współlokator inny. Daniel miał mieć zabieg usunięcia żylaka z nogi, odesłali go do domu z pozytywnym wynikiem. U mnie objawy pojawiły się około 5dni później. Znowu zakładam więc, że to jest to.
Jak to więc u mnie wygląda? Gorączki już nie mam, ale nie mam też sił. Spłycony oddech, ból w mięśniach i stawach, utrata apetytu i smaku. Leżę cały dzień w łóżku, oglądam filmy, słucham podkastów, zapadam w losowe drzemki co parę godzin.
Wspieram się zestawem witamin i leków, popijam sobie ziółka. Wolę nawet jeszcze nie myśleć o potencjalnych powikłaniach. Na to będzie jeszcze czas.
Wczoraj obejrzałem trzy filmy. Snajper Clinta Eastwooda to opowieść o zespole stresu pourazowego rozwijającym się u amerykańskiego żołnierza w Iraku. Scenariusz oparty jest na książce. Większość filmu była opowiedziana bardzo ciekawie, można nawet uznać, że dość wiarygodnie ukazany mechanizm powstawania traumy. Natomiast pod koniec zaczęło się dziać coś absolutnie dziwnego, co zepsuło dla mnie cały film. Nie wiem czy to autor książki, czy gdzieś przy produkcji filmu ktoś nie miał pomysłu co z tej historii ma wynikać. Kończy się ona nagle i bardzo niespodziewanie.
Potem obejrzałem absolutnie żenujący hiszpański film pt. Dwa. Podsunął mi go Netflix w dniu premiery. Pewnie już coś wspominałem o olewaniu sugestii Netflixa? Filozoficzno duchowe wątki wplecione w makabryczną historię przywołującą na myśl ludzką stonogę. Być może niektóre gatunki filmowe już się wyczerpały.
A propos wyczerpujących się gatunków filmowych, to trzecim filmem jaki wczoraj obejrzałem był Świat Na Granicy. Kolejny dokument z pięknymi zdjęciami natury, zatroskanymi naukowcami i wezwaniami do opamiętania się. Ile można?
Przedstawiona była niezbyt jeszcze eksplorowana koncepcja granic planetarnych i jak bardzo nadużywamy cierpliwości Matki Ziemi w różnych aspektach naszej relacji z naturą. Wydaje mi się natomiast, że pewien język nawoływania do ludzkiej troski, empatii i rozsądku nie ma już takiej mocy, jak jeszcze parę lat temu, tych ludzi już mamy na pokładzie. Jest przecież tyle innych możliwości prowadzenia narracji dotyczącej ekologii.
Ostatecznie obejrzałem więc wczoraj trzy filmu, a dobrze bawiłem się na mniej niż jednym. Chociaż ciężko mi sobie teraz wyobrazić film, przy którym bawiłbym się dobrze.
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io
Zdrowia.
Dziwna sprawa. Ozdrowieńczy mieli mieć odporność na równi z zaszczepionymi jak nie lepszą.
Ja spałem z żoną z brakiem smaku i węchu z pozytywnym wynikiem w jednym łóżku i mi nic nie było. Cóż ale wziąłem "preparat łagodzący objawy".
Może inny wariant, może po roku schodzi odporność. A może to jest grypa.
Magu, o ile dobrze pamiętam Twoja żona też przyjęła preparat i niestety było jak było.
Dobrze że macie to już za sobą :)
Zdrowia, zdrowia, zdrowia... Twojej rodzinie, Przemkowi i całemu światu!
No właśnie nic nie było. Węch i smak już wróciły całkowicie, a innych objawów poza kilkoma kaszlnięciami nie było. Każdy dokonuje wyborów jakie dokonuje. Ja nasz bardzo sobie chwalę.
Ja nikomu źle nie życzę z powodu podjęcia innego wyboru.
Tak, dobrze że żonie nic nie było.
Chodziło mi o samą stresującą sytuację i obawy o zdrowie dzieci.
Chyba że to tylko ja podeszłam do tego bardzo emocjonalnie, w każdym razie byłam z Wami myślami :)
Ja i mój brat rok temu mieliśmy covid. On przeszedł ciężko, ja lekko, z miesiąc temu obaj mieliśmy długą styczność z osobą z c19 brat zachorował przeszedł lekko, ja w ogóle nie złapałem, podobnie jak jego żona, też się w tym roku nie zaraziła. Odporność jest u ozdrowieńców lepsza, ale to wirus który mutuje, więc nie jest tak że nigdy nie zachorujesz ale organizm jest już nauczony jak walczyć z tego typu chorobą i jest mu łatwiej. Dlatego szczepionki są bez sensu,podobnie jak te na grypę.
Przy czym i mój przykład i Twój i inne to anegdoty. Dowodami są opracowania naukowe. Gdy jeszcze wydawało się że jest sens dyskutować i je śledzić wskazywały na przewagę naturalnej odporności zresztą jak zawsze.
Gdyby nie to, że żona przyjeżdża po pracy do domu i dodaje telefon, że gdzieś dowieźli pacjentów i braknie tlenu. Wracaj, bo będziesz z prokuratorem gadać i 6 dniowy tydzień pracy to norma.
To może i bym się zgodził
A przed Covidem, to raczej nudna statyczna praca była. Nawet w sezonie grypowym.
Podejrzewam, że właśnie z tego przemęczenia załapała jakieś objawy. Dziesiątego dnia izolacji, miała telefony, czy przyjdzie w sobotę do pracy, bo nie ma kto pracować.
Argument anegdotyczny.
Ja znam za to parę osób, których bliscy zdrowi zaraz po szczepionce nagle odeszli.
Czemu Twoja żona ma taki zapieprz nie wiem, trzeba by zrobić dochodzenie, trzeba by też zacząć od pytania czy wszyscy ci pacjenci naprawdę musieli mieć taką terapię, czy nie wystarczyło ich leczyć na wczesnym etapie zamiast odsyłać na domową izolację. Nie wiem to jest temat do debaty dla medyków, doktorów itp. Tylko debatę się ukruca zakrzykuje i likwiduje.
Za to dane są takie że liczba hospitalizacji w 2020 w miesiącach jesiennych i zimowych była nawet o 30% mniejsza niż rok wcześniej.
Zadziwiające, bo ja nie znam nikogo, a wśród znajomych i rodziny mam prawie 100% wszczepienia. Nie potrafię tego fenomenu wyjaśnić, bo on się przejawia zawsze w podobnym schemacie dyskusji osoby zaszczepionej z niezaszczepioną.
Hospitalizacji? Mało precyzyjne. Skoro spadła mobilność ludzi w 2020, było mniej wypadków i niestety z powodu korona wirusa odmówiono leczenia wielu osobom na inne schorzenia*, to czemu miała nie spaść?
Z drugiej strony jak leczyć zbiorowo choroby współistniejące, które są wysokim ryzykiem przy koronawirusie, gdzie niektórym ułańska duma mycie rąk wiąże się z ograniczeniem wolności.
Oprócz hospitalizacji spadły również wyjazdy karetek do domów oraz odwiedziny na SORach. Tak częściowo przez mniejszą "mobilność" ale co za różnica czemu? Skoro spadła to czemu mamy niby zapchanie szpitali przez covidowych?
Co do śmierci po szczepieniu to rozumiem że zarzucasz mi kłamstwo?
Ale wiesz, że raczej laryngolodzy i okuliści etc. nie leczą osób na koronawirusa. Dziadkowi jaskry nie będą leczyć, jak na oddziale podłapie koronawirusa i jak się nie przekręci to zajmie łóżko covidowe, których brakuje.
Nie po prostu nikogo takiego nie znam.
Ja też nie, a akurat te osoby które o tym opowiadały to były osoby które same się zaszczepiły. Na tym polega nieadekwatność argumentu anegdotycznego. Bo nic nie mówi o społecznym problemie, a jedynie o czyjejś jednostkowej historii.
Nie widzę związku z rozmową
Nie wiem, czemu nie widzisz. Są oddziały laryngologiczne, okulistyczne, etc. Cześć zabiegów, poprawiających komfort życia, a nie ratujących go operacji i hospitalizacji się w szczycie ogranicza/likwiduje. Brakuje anestezjologów, bo osoba pod respiratorem leży dłużej pod narkozą niż osoba, której nos się prostuje. Stąd mniejsza ilość hospitalizacji.
Szybkiego powrotu do zdrowia!
Dzięki
Dużo zdrowia życzę i pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję bardzo.
gupi kowid.
wygląda na to, że musisz zamieszkać sam.
odpoczywaj i zdrowiej
💖
PS:
oglądnęłam ostatnio AŻ dwa spoko filmy.
pierwszy to „Finch”, bo ja oglądam wszystko z Tomem Hanksem (uwielbiam w nim to, że jeszcze nigdy żadnej roli nie zagrał tak samo).
na drugim filmie byłam w kinie. to „Belfast”.
niby o „niczym”, a bardzo Jakiś.
i dużo przestrzeni dla myśli.
No i już mam lepsze widoki na jutro. Chociaż Finch widziałem parę tygodni temu, szału nie robi, ale na pewno nie był to zmarnowany czas.
Dzięki:)
tak, Finch to taka apokaliptyczna bajka, ale już Greyhound wgniata w fotel.
ech, ja to łykam wszystko z T.Hanksem.
jak dla mnie mógłby grać drewniane schody i tak byłabym zachwycona. 💜
Belfast to zupełnie inna historia.
oczywisty konflikt jest jedynie tłem opowieści, i to takim nienachalnym.
bardzo podobały mi się kadry i ścieżka dźwiękowa, z jazzem i saksofonem.
napisy końcowe na ekranie, a Ty siedzisz nadal i masz osobistą wycieczkę w głowie.
Może to taki koronawirus, jaki ostatnio zawlókł do sejmu poseł Konfederacji – Kulesza? :D
https://twitter.com/Kulesza_pl/status/1468571856655556613
Ostatnio pisałeś coś o tym, że brało cię przeziębienie – być może nie doleczyłeś i teraz walnęło cię mocniej. Odpoczynek to podstawa :) Życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia!
Może być i tak. Dmucham na zimne.
Dzięki.
Szybkiego powrotu do zdrowia!
Co do witamin, to taką witaminę D (najlepiej w randze leku) w naszej szerokości geograficznej trzeba,. może poza latem brać ciągle... Taki klimat ;) :(
Dzięki. Przeważnie od października do maja jem, dopiero w tym sezonie jakoś ominąłem.
Zdrowiej, witamina D 5000 jednostek podobno trzeba brać. do tego cynk też bardzo ważny. i pomyśl o dużej dawce imbiru. Oby szybko minęło, ale jak nie minie to lepiej nie zwlekaj ze szpitalem z tego co słyszę to z braku leczenia ludzie nie umierają od samego covida, a niektórzy już po tym jak minie im kwarantanna...
Imbirek i vit D jest. Mam wrażenie, że teraz już z górki , niemniej jednak, dzięki za informacje.
Tak, dziś każda grypa to covid :P tak przy grypie tez nie ma się węchu i smaku. I nie nie dowiesz się czy go masz bo tzw testy pcr do tego nie służą. Twój kolega tez mógł mieć grypę.
Zdrowia! Trzymaj się :)
Zdrowiej, też oglądałem "Dwa", gorszej nędzy to już chyba nie mogli nakręcić, zapowiadał się ciekawie ale tylko zapowiadał :). Zdówka Ci życzę.
Dzięki!
Widocznie Netflixowi specjaliści sobie policzyli, że opłaca się fundować każdą produkcję opartą o ciekawy pomysł. Peak TV experience they say...