Więc dokąd jedzie nr 210?
Jeszcze moment, a przegapiłabym ten cudowny czas, który dzieje się za oknem. Mocno siedzę głową w minionym urlopie i innych tematach, a przecież jest tak pięknie tu i teraz! Ten fakt jakże oczywisty długo przedzierał się do mojej świadomości i gdy w końcu doznałam olśnienia (w środę po południu) postanowiłam, że koniec z codziennym dreptaniem po nowohuckich chodnikach. Rozważając możliwe kierunki ewakuacji z miasta przypomniało mi się to, o czym często myślałam jeżdżąc do pracy. Gdy wysiadałam z autobusu i szłam do biura, to mijał mnie czasami inny autobus - nr 210. Mknął, sądząc z kierunku, poza miasto. Zastanawiałam się wtedy, dokąd on jedzie? Może by tak zamiast iść do pracy wsiąść do niego i uciec? Nie zdobyłam się na to nigdy. I nigdy też nie sprawdziłam na rozkładzie jego trasy - aż do ostatniej środy.
No i co się okazało? 210 jeździ do Będkowic, kończąc kurs w pobliżu dolinek jurajskich Będkowskiej i Kobylańskiej, mijając po drodze Ojcowski Park Narodowy! A tereny te, to spacerowe Eldorado!
I tak oto, po latach marzeń o tajemniczym autobusie 210, wsiadłam do niego w czwartkowy poranek. Do samego końca wahałam się gdzie wysiąść, co wybrać. Ostatecznie wyskoczyłam na przystanku w Białym Kościele, skąd szlakiem żółtym udałam się w stronę Doliny Prądnika i Ojcowskiego Parku Narodowego.
Byłam trochę otumaniona, że nagle tak cicho i pusto. Przez jakieś 40 minut nie spotkałam po drodze nikogo.
Po zejściu do Doliny Prądnika, na granicy parku weszłam w gąszcz pięknych kwiatów. Siedziałam w nich trochę. Czar prysnął, gdy sprawdziłam co to. Obiektyw Googla mówi, że to Niecierpek Himalajski, roślina bardzo inwazyjna, zagrażająca rodzimemu ekosystemowi. Ech.
Prądnik, kluczący doliną, malowniczy jak zawsze.
Po wejściu do parku ludzi robi się trochę więcej, ale wciąż jest bardzo komfortowo. Idę przed siebie, na razie mam zamiar dotrzeć do Ojcowa, bez zahaczania po drodze o jaskinie i inne atrakcje na uboczu. Jest tu wiele tras - szlaków i ścieżek, ale nie mam ambicji przejść wszystkich tego dnia. Mogę tu przecież jeszcze przyjechać, specjalnym autobusem nr 210 :)
Kawałek drogi towarzyszy mi lokals, pies w typie owcy.
W zatrważającym tempie mnożą się miejsca, w których chciałabym zamieszkać :)
Tak naprawdę coraz częściej myślę, że mogłabym mieszkać wszędzie. To znaczy przydałaby się fajna baza, dach nad głową, pod który wracasz, żeby odpocząć od podróży :) Ale najbardziej na świecie, to chciałabym jeździć i oglądać nowe miejsca, bez przerwy. Pomieszkiwać to tu, to tam. Mam takie dziwne uczucie, że mój prawdziwy dom jest we mnie i dlatego nie potrzebuję jego fizycznej manifestacji w świecie zewnętrznym. W rozumieniu jakiegoś wyjątkowego miejsca, gniazda, do którego ciągle chce się wracać. Który pielęgnujesz, dopieszczasz szczegóły, który daje ci poczucie bezpieczeństwa. Takiego z przysłowia "wszędzie dobrze, ale w w domu najlepiej". Jest mi dobrze w tak wielu miejscach... prawie wszędzie! No, może nie w tropikach, bo upały zamieniają mnie w zombie :)
Na przykład tutaj mogłabym pomieszkać przez chwilkę.
Nie zauważyłam tego od razu, ale w gąszczu drzew widać już pierwsze przebłyski Złotej Jesieni. I liście zaczynają spadać.
Pogoda jest doskonała. Na niebie ani jednej chmurki. Temperatura sprawia, że słońce nie męczy. Mikroklimat w dolinie jest taki, że wystarczy wejść w cień i czuje się przyjemny chłód.
W parku prawdopodobnie wszystkie skały mają swoje nazwy, ale po drodze umiem rozpoznać tylko jedną - Bramę Krakowską. Drugą charakterystyczną skałą jest Maczuga Herkulesa, znajdująca się w północnej części parku, w pobliżu zamku Pieskowa Skała. Nawet rozważałam dojście do Pieskowej Skały tego dnia, ale uznałam, że może się to skończyć pośpiechem i nerwówką. Lubię mieć czas na wszystko i komfort, mniej interesują mnie zdobyte kilometry.
Docieram do Ojcowa.
I znowu potencjalne kwatery ;)
Zignorowałam ruiny zamku, bo tego dnia nie miałam ochoty na żadne dłuższe przystanki. Potrzebowałam iść przed siebie. A możliwości było bez liku:
Patrząc na tabliczki wpadłam na pewien przyszłościowy pomysł, który obecnie pomału klaruje mi się w głowie. Póki co musiałam zdecydować, gdzie idę dalej, głównie pod kątem powrotu do Krakowa. Z terenu samego parku ciężko jest się wydostać inaczej, niż własnym samochodem lub pieszo. W czasie przeznaczonym na spacer musiałam uwzględnić konieczność dotarcia do jakiegoś mniej lub bardziej odległego przystanku. Postanowiłam iść do Grodziska, a stamtąd odbić do Skały opuszczając park. Ze Skały bez problemu można złapać busa do Krakowa.
Po drodze mijam "gwiazdę" Ojcowa - Kaplicę „Na Wodzie” z 1901 roku. Można kręcić nosem na pocztówkowe widoczki, ale nie da się ukryć, że jest śliczna.
Na chwilę opuszczam dolinę, by podążając za szlakiem wejść w las.
Jedyną rzeczą, która raz na jakiś czas sprawiała mi na trasie dyskomfort, to miejsca, w których musiałam iść wzdłuż ruchliwej, krętej drogi. Szlak czerwony, którym podążałam, jest fragmentem Szlaku Orlich Gniazd. Można nim przejść pieszo z Krakowa do Częstochowy, jednak jego fragmenty prowadzą niestety wzdłuż dróg. Rozumiem, że są to miejsca, w których nie było możliwości poprowadzenia go inaczej. Po drodze do Grodziska zdarzył się taki właśnie odcinek (około 500 m), idąc nim dotarłam do skrzyżowania z drogą na Skałę. Tutaj zmieniłam plan, bo gdybym chciała już tu odbić do Skały musiałabym prawdopodobnie iść pół godziny poboczem drogi, albo przedzierać się przez pola na dziko. Zdecydowałam zrobić dłuższą trasę - podejść jeszcze kawałek szlakiem czerwonym, a potem odbić Szlakiem Warowni Jurajskich w stronę Skały. W tych wszystkich kombinacjach bardzo pomogła mi apka Mapy.cz.
Postanowione. Idę dalej szlakiem czerwonym, który na szczęście zaraz zszedł z szosy i zaczął wspinać się na strome zbocze doliny. Złapałam małą zadyszkę, ale co za ulga, że jestem z dala od samochodów!
Po odbiciu na Skałę to już ostatnia prosta. Wprawdzie szłam drogą, ale już zupełnie inną. Minął mnie tylko jeden kombajn :)
Widoki cudowne; polskie, sielskie klimaty.
Do głównej szosy dołączyłam tuż przed wjazdem do miasta, więc przez chwilę skorzystałam z pobocza, a zaraz potem pojawiły się chodniki.
W Skale na busa czekałam kilka minut, więc połączenie doskonałe. Apka pokazała mi, że przeszłam 16 km, czyli przyzwoicie, choć nie jakoś nadzwyczajnie. Na samym spacerze spędziłam około 5 godzin, jednak muszę wziąć poprawkę na to, w jaki sposób chodzę. Choć wydaje mi się, że jestem w ciągłym ruchu, to mnóstwo czasu spędzam siedząc w trawie, na kamieniach, na pniaczkach albo po prostu stoję i się gapię. Raczej nie należę do wyczynowców chodzących na czas.
Postanowiłam zaprzyjaźnić się w najbliższej przyszłości z busikami i komunikacją aglomeracyjną. Za busami nigdy nie przepadałam, bo są dla mnie nieprzewidywalne i tyle jest tych małych miejscowości, których nie ma na rozkładzie! O wszystko trzeba dopytać - i tu chyba jest pies pogrzebany. Za bardzo przyzwyczaiłam się do komfortu korzystania z internetu i aplikacji. Przestałam pytać, zapomniałam, jak to jest rozmawiać z obcymi ludźmi. I że można, a nawet trzeba :)
Dlatego w piątek też byłam w terenie (busikami!), a dziś dla odmiany pracuję, pozostają więc wydeptane, nowohuckie chodniki ;) Pasuje mi!
Electronic-terrorism, voice to skull and neuro monitoring on Hive and Steem. You can ignore this, but your going to wish you didnt soon. This is happening whether you believe it or not. https://ecency.com/fyrstikken/@fairandbalanced/i-am-the-only-motherfucker-on-the-internet-pointing-to-a-direct-source-for-voice-to-skull-electronic-terrorism
Congratulations, your post has been added to Pinmapple! 🎉🥳🍍
Did you know you have your own profile map?
And every post has their own map too!
Want to have your post on the map too?
Electronic-terrorism, voice to skull and neuro monitoring on Hive and Steem. You can ignore this, but your going to wish you didnt soon. This is happening whether you believe it or not. https://ecency.com/fyrstikken/@fairandbalanced/i-am-the-only-motherfucker-on-the-internet-pointing-to-a-direct-source-for-voice-to-skull-electronic-terrorism
looks like a quite and calm place. Really loved it.
Posted via neoxian.city | The City of Neoxian
Thank you! It is usually calm and quiet there, although a lot of tourists come on weekends. Therefore, it is better to go there on Monday - Friday, if it's possible.
Istotnie, to piękne tereny. A jak fajnie uchwycone, słownie i obrazowo. Polecam też okolice Krzeszowic (niewiele dalej) i klasztoru w Czernej.
Dzięki :) Czerna coś mi mówi, czy tam w okolicy jest może stary, klimatyczny most?
Mostu nie kojarzę...
Fajnie, ale uzupełnij historię powstania "Kaplicy na wodzie".
Jeżeli się nie mylę na widocznej na fotografii tablicy przed wejścem jest opisana.
Dzięki! Zapewne na tablicy wszystko jest, nie czytałam jej. Samą historię kojarzę.
Kaplica usytuowana jest ponad potokiem na betonowych podporach, co wiązało się wg miejscowej tradycji z zarządzeniem cara Mikołaja II, zabraniającym budowy obiektów sakralnych na ziemi ojcowskiej, wobec czego kaplicę zbudowano "na wodzie".
W środku kaplicy znajdują się trzy ołtarze wykonane w kształcie szczytów chłopskich chat. W szczycie głównego ołtarza umieszczono słońce, a pod nim figurki pięciu świętych, dłuta włościanina Kowalskiego z Białego Kościoła. Po bokach tego ołtarza są dwa orły - symbol Polski - nad trzema unoszącymi się ku górze wężami symbolizującymi trzech zaborców. Znajdujący się w głównym ołtarzu obraz Matki Boskiej Wspomożenia został namalowany w 1901 r. przez jedną z kuracjuszek tutejszego uzdrowiska.
Congratulations @wadera! Your post made the TravelFeed team happy so we have sent you our big smile. Keep up the good job. 😃
Thanks for using TravelFeed!
@pl-travelfeed (TravelFeed team)
PS: Why not share your blog posts to your family and friends with the convenient sharing buttons on TravelFeed.io?
https://twitter.com/HivePolish/status/1436932684283092993
The rewards earned on this comment will go directly to the person sharing the post on Twitter as long as they are registered with @poshtoken. Sign up at https://hiveposh.com.
Jak to było? Cudze chwalicie, a swego nie znacie! Niesamowite te budynki :)
Tak :) Pięknie mamy 🌼🌷