Dawno nie padało
Stoję przy oknie i myślę, czy wytrzymam bez czekolady do jutra. Chce mi się słodkiego, ale siecze niemiłosiernie. Nigdzie nie idę, mam naleśniki z dżemem. I kakao. Wczorajsze krótkie okienko pogodowe wykorzystałam na szybki spacer za bramkę, więc do sklepu już nie zdążyłam. W dni powszednie spożywczak mamy otwarty do 18, tak samo jak Vínbúðin, monopolowy. Pozostawieni bez prowiantu na wieczór goście pytają czasem o stację benzynową. No jest, akurat obok sklepu. Tylko stacja tutaj to najczęściej kilka samoobsługowych dystrybutorów. Tankujesz i jedziesz dalej. Żadnej kawusi, zapiekanki czy makdonaldzika. Ale idzie się przyzwyczaić do życia bez żabek, 24/7 i pizzy na telefon. Tylko czasem czekolady zabraknie.
Tak jak przez równo miesiąc od mojego przylotu pogoda była wręcz nierealnie piękna, tak od dwóch tygodni napierdziela sztorm za sztormem. Jesień w natarciu. Na szczęście pada i wieje z różnym natężeniem i nie można się nudzić. Nie jest tak, że niebo zasnuwa się monolitem chmur i non stop leje. Sceneria zmienia się kilka razy w ciągu dnia. Jeśli rano mokry wiatr zdmuchuje cię tuż po wyjściu za róg hostelu to i tak jest nadzieja na popołudniowy spacer. I w drugą stronę. Słoneczny poranek nie gwarantuje, że za godzinę zza gór nie wypełzną gęste chmury niosące grad. Lepiej nie przejmować się pogodą i nie przywiązywać do planów. Brać co dzień przynosi.
27 sierpnia - jeden z ostatnich, suchych poranków. Powierzchnia zatoki zaczyna się marszczyć od wiatru.
Znad gór nadciąga atak.
To się zaczyna zawsze nad górami. Nawet przy ładnej pogodzie pojawiają się nad nimi przedziwne kompozycje.
Jeden z ostatnich pogodnych wieczorów.
Dzień później - Kirkjufell w czapeczce.
A potem przyszły sztormy i sezon tęczowy.
Wiatr siecze słoną wodą znad zatoki, ale turyści i tak wybiegają na punkt widokowy. Wracają do hostelu sponiewierani i szczęśliwi.
Tamtego dnia tęcza utrzymywała się przez trzy godziny bez przerwy, przesuwając się po zatoce wraz ze słońcem. Miałam zmianę popołudniową, więc rano wyszłam tylko zrobić kilka fotek.
Potem śledziłam ją ze swojego okna.
Bliżej południa łuk przesunął się w prawo i wypłaszczył.
Tuż po rozpoczęciu zmiany złapałam tęczę z okna hostelowej kuchni, rozpłynęła się niedługo potem.
Niektóre dni zaczynają się tak samo. Poranek, blask słońca znad gór, tęcza nad zatoką i goście wybiegający z hostelu by łapać chwilę.
Pomimo sztormów prawie nie ma dnia bez słońca. Wiatr jest bardzo silny i sytuacja na niebie dynamiczna, więc jakieś okienko w chmurach zawsze się znajdzie.
Nawet jak nie pada, to ona się zjawia. Wyświetla się w pyle wodnym niesionym przez wiatr.
Nie wiem po jakim czasie przestanę wyglądać przez okna i wychodzić na punkt widokowy. Za każdym razem jest inaczej - inne światło, inny układ chmur czy kolor wody.
A to taki moment, gdy nie odważyłam się ani wyjść ani otworzyć okna.
Potem deszcz ustał i wiatr momentalnie osuszył szyby.
Wczoraj rano ogłuszyła mnie cisza. Dziwnie było nie słyszeć telepiącego się masztu. Po południu znów zaczęło się psuć, ale zdążyłam skoczyć na spacer.
W drodze przez miasteczko. Tę rzeźbę mijałam wielokrotnie w porze suchej myśląc o tym, dlaczego orka i dlaczego tutaj, na łące. Tymczasem po opadach utworzyło się rozlewisko i wszystko nabrało sensu. Nawet z kałuży można zrobić atrakcję :)
Dopiero po zdjęciach widzę, jak szybko okolica nabrała jesiennych kolorów.
Chwila refleksji przy kamieniu elfów.
Pierwsze wyjście za bramkę.
Z gór płynie woda pitna do Grundo.
Test butów średnio wodoodpornych. Już teraz widzę, że potrzebuję drugiej pary butów i porządniejszej kurtki. Najlepiej rybackiego sztormiaka połączonego z puchówką, jak się da.
I tyle było dobrego, deszcz się nasilił i nadciągnęła szarówka, więc wróciłam do domu. Słońce zachodzi dopiero po 21, ale przez pogodę już po ósmej jest ciemno.
Jeszcze w sierpniu zrobiłam dwa większe spacery, jeden w góry na dziko i drugi szlakiem na Kirkjufell. Zdjęć moc i jakieś wpisy na pewno się pojawią. Wrażenia z wędrówek mam bezcenne, choć nie zdobyłam szczytów. Te spacery są fizyczną emanacją tego, co odbywa się w mojej głowie. Wychodzę coraz dalej, badam i oswajam teren. Za każdym razem idę dalej lub wybieram inną ścieżkę, a jeśli jej nie ma, to wydeptuję własną.
W mijającym tygodniu zmieniła się ekipa, para moich współlokatorów wyjechała i przyjechały nowe dziewczyny do pracy. Jedna z nich to przygoda sezonowa, druga mieszka w Islandii już 15 lat i będzie pełnić rolę menedżerki. Pracowała w naszym hostelu wcześniej. Cieszę się bardzo, że będę miała z kim rozmawiać o lokalnych tematach. Zapytała ostatnio, czy wchodziłam już do morza. Oczywiście, że nie, ale wejdę z nią, jak znajdzie odpowiednie miejsce. Tuż przy hostelu jest plaża, ale jednocześnie odpływ ścieków z Grundo. Wyprowadzony wprawdzie kilkadziesiąt metrów od brzegu, ale jednak. Zobaczymy.
Chyba tyle na dziś, mam popołudniową zmianę i dyżur przy telefonie. Nie przepadam, ale można się przyzwyczaić. Prognozy na przyszły tydzień są obiecujące, więc może uda się coś poszaleć w terenie. Moja współlokatorka (ta sezonowa) przyjechała z chłopakiem, mają własny samochód, bo przypłynęli promem z Danii. Zaproponowała, że mogą mi go wypożyczać na wycieczki. Jak tylko będzie ładnie to go najpierw wypróbuję w najbliższej okolicy, bo to wielki potwór jak dla mnie. Trzeba sprawdzić, czy sięgam sprzęgła i poćwiczyć parkowanie.
Tymczasem!
Swietne zdjecia i rejon super
Dziękuję!
U mnie nawet od wtorku nie było żadnej chmury. Jak nie znoszę pochmurnych dni, to chętnie bym zobaczył chociażby obłoczek. 😅
No właśnie, nie zazdroszczę upałów. Choć ja z kolei nie pogardziłabym odrobiną słońca ;)
Super post i przepiękne zdjęcia! Trzymaj się cieplutko - chyba się przyda takie pozdrowienie :D
Bardzo dziękuję, przyda się i to jak!
Czym robisz takie ładne zdjęcia?
Czteroletnim telefonem xiaomi oraz aparatem panasonic, który ma około 13 lat. Dostałam go od przyjaciółki, gdy kupowała nowy. Raz na jakiś czas mam ochotę sprawić sobie coś lepszego używanego, ale to bardziej zachcianka, niż konieczność.
Czyli to jednak umiejętności, tak myślałem:D
jaki malowniczy ten samochodzik pod kolor dachu :)
@rozku - Mistrzyni Detali Nieoczywistych ❤️
niesamowite jak długo można tęczę oglądać!
😄 To trochę jak ze wschodem słońca, nigdy się nie ma dość.
nie do końca, wschód można sobie zaplanować, tęcza pojawia się bez zapowiedzi
Niby nie chodzisz na @lekcje a jednak wciąż pojawiasz się w KBK. Wczoraj Daryna ćwiczyła czytanie po polsku na Twoim wpisie ;)
Czuję się wyróżniona! To przemiła wiadomość, dziękuję 😊