Beskid Wyspowy jesienią - dzień drugi. Mogielica, Polana Stumorgowa i Polana "u Błażka"
Złota sobota wysoko ustawiła poprzeczkę dla niedzieli, a ta już rankiem pokazała, że będzie walczyć. Było rześko, ale prawie bezchmurnie.
Startowaliśmy z Przełęczy Edwarda Rydza-Śmigłego, widoki nie pozwalały skupić się na marszu.
Pojawiły się także inne rozpraszacze - łase na miąchanie koty beskidzkie.
Później szlak prowadził przez las i dopiero w pobliżu szczytu wyszliśmy na niewielką polanę.
Polanka mała, ale mocno widokowa. Tylko silny wiatr zniechęcał do dłuższego postoju.
Uciekliśmy na Mogielicę, a tam wcale nie było lepiej. Szczególnie na wieży ;)
W przeciwieństwie do drewnianej wieży pod Jaworzem ta konstrukcja miała solidnie zabudowane schody i syndrom miękkich kolan nie wystąpił.
Na górze wiatr urywał łeb, ale widoki były cudowne. Istota Beskidu Wyspowego - łagodne, samotne szczyty rozsiane jak okiem sięgnąć.
Na horyzoncie po lewej stronie sylwetka Babiej Góry.
Z Mogielicy krótkie, ostre zejście na rozległą Polanę Stumorgową. Tu zrobiliśmy długi postój.
Uczestnicy kursu przewodników beskidzkich zajęli się rozpracowaniem imponującej panoramy, a ja umościłam się na miękkiej trawie i podziwiałam widoki zupełnie bezrefleksyjnie.
Gapiąc się w ten sposób łatwo wejść w stan bliski medytacji, gdy nie myślisz o niczym konkretnym - tylko doświadczasz. Trawa magicznie osłaniała od wiatru. Powietrze wciąż było rześkie, ale słońce grzało mocno. Twarz w trawie, słońce na policzku, nawoływania dzieci, strzępki myśli... Nie zasnęłam, ale było blisko. Błogość :)
Tak jak w sobotę, horyzont był nieco zamglony, Tatry nieśmiało szczerzyły swe ząbki. Gdy dotarliśmy na polanę część szczytów ukrywała się w niewielkiej chmurze.
Gdy odchodziliśmy, zostało po niej stado owieczek.
Aby kontynuować trasę musieliśmy wrócić na Mogielicę, bo polana wychodziła poza naszą pętlę. O dziwo wdrapaliśmy się błyskawicznie, chociaż droga w przeciwną stronę strasznie mi się dłużyła.
A potem w dół, przez las. Było sporo szurania.
Po krótkim, dość ostrym odcinku, wyszliśmy na urokliwą polankę porośniętą bezpańskimi jabłonkami, która jak się okazało ma swe imię - "u Błażka" Tu zrobiliśmy ostatni postój - bardziej ze względu na piękno miejsca, niż z potrzeby.
Magicznie oświetlona, oniryczna... Wrażenie, że za chwilę coś się pojawi, o czymś się dowiem. I nawet jeśli będą to elfy dryfujące na nitkach babiego lata, to nie zdziwię się wcale.
Tymczasem tablica informacyjna ujawniła całkiem prozaiczną historię. O leśniczówce, która była punktem kontaktowym AK podczas wojny, o partyzantach i potyczkach w okolicy. Witamy na planecie Ziemia, gdzie magia miesza się z okrutną prozą.
Tam byliśmy.
Ostatni etap drogi to klasyczne, złoto-jesienne klimaty które chłonęłam wiedząc, że być może to ostatnia taka okazja w tym roku.
Moja opowieść jest jak tamta niedziela, snuje się i rwie, a ja ciągle odpływam. Lubię słowa, ale nie dziś.
Congratulations @wadera! You received a personal badge!
Participate in the next Power Up Day and try to power-up more HIVE to get a bigger Power-Bee.
May the Hive Power be with you!
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
Check out the last post from @hivebuzz:
Support the HiveBuzz project. Vote for our proposal!
tjaaa, dziewczyno!
nikt tak nie umie opisać np. stanu "błogość" - jak Ty, od niechcenia.
"i dlatego lubię mówić z Tobą".
💚
😘