Broad Peak (2021) - już na Netflix
Ireneusz Czop jako Maciej Berbeka. Żródło: naekranie.pl
Doniesienia mediów z pierwszego zimowego wejścia na Broad Peak w marcu 2013 r. śledziłam z wypiekami na twarzy i gęsią skórką, dlatego miałam wobec tego filmu spore oczekiwania.
Tomasz Kowalski i Maciej Berbeka. Źródło: sport.pl
Czy to był film o Macieju Berbece?
Nie, bo po obejrzeniu nie wiem o tej postaci nic. Dlaczego jego pasją były góry, jakie szczyty zdobył, jakim był człowiekiem? Nie wiem. Wiem jedynie, że mieszkał w ładnym domku i miał żonę malarkę (scena seksu i gołe cycki oczywiście są, jakżeby inaczej. W polskim filmie, niezależnie od tematyki, są to pozycje obowiązkowe, nawet jeśli nie wnoszą do fabuły absolutnie nic) i że wbrew pozorom nie zdobył szczytu Broad Peak w 1988 r. o czym dowiedział się po latach, więc postanowił podjąć tę próbę kolejny raz.
Czy to był film o Broad Peak?
Też nie, ponieważ kwestia jego zdobycia w marcu 2013r. została potraktowana bardzo pobieżnie. Dramatyczne wydarzenia tamtej zimy kompletnie nie zostały odzwierciedlone w filmie. Postaci himalaistów towarzyszących Berbece (obiecujący Ogrodnik jako Adam Bielecki!) niestety potraktowane epizodycznie, a to przecież z ich udziałem rozegrał się ten dramat. Kwestia zarzutów środowiska wobec Bieleckiego ciągnących się przez wiele lat – miałam nadzieję, że dowiem się więcej na ten temat – została w ogóle pominięta. Jedno zdanie wygłoszone przez filmowego Berbekę „każdy decyduje o sobie” jest w tym kontekście bardzo znaczące, ale wciąż niewystarczające.
Co jeszcze mi się nie podobało?
Brak emocji, brak wiarygodności. Sceny wspinaczki pokazane bez wyrazu. Sceny w namiotach kręcone tak, że równie dobrze namiot mógł stać w studiu pod jakąś silną dmuchawą – nie czułam się przekonana, że oni są w górach i jest im piekielnie zimno, sople na brodzie to naprawdę nie wszystko co można pokazać. Sceną, która mnie rozbroiła było „odmrożenie” stopy Berbeki po zdobyciu Rocky Summit w 1988r. Wielicki zdejmuje but himalaisty i naszym oczom ukazuje się całkiem normalna, zdrowa stopa o pięknym kolorze w odcieniu skóry. Zastanawia mnie czy ktoś z realizatorów widział kiedykolwiek odmrożoną kończynę…
Postać Wielickiego, mimo że aktorsko obsadzona perfekcyjnie (Łukasz Simlat robi robotę!), również potraktowana po macoszemu. Przez większość scen widzimy go zwiniętego w kłębek z zimna i nadającego przez radio coś w stylu „pogoda zapowiada się kiepsko, zdecydujcie sami”. Nie wierzę, że naprawdę tak wygląda kierownictwo wyprawy...
Mogłabym tak długo, ale dla osłodzenia powiem – niezła muzyka, piękne zdjęcia, ciekawy temat. Tym niemniej, jako że himalaizm to nasz sport narodowy, uważam, że można było zrobić to znacznie lepiej.
Zachęcam do seansu, niech każdy sam oceni.
Kadr z filmu. Źródło: naekranie.pl
Jak dla mnie 6/10 podpisuję się pod uwagami ale mimo to oglądało się przyjemnie. Najlepszą stroną filmu jest zobrazowanie jaką osobistą tragedią było to co wydarzyło się w 88.