Sporadyczny komentarz polityczny [#1]
Wkurwiłem się. Czasem mi się jeszcze zdarzy. Mówię sobie, Przemku, to bez sensu, to są stare drogi, siedź tu na tym Hajwie i kombinuj jak tu jeszcze inaczej praktykować i promować nowe możliwości. Do tego przedwczoraj słuchałem odcinka #1309 podcastu Joe Rogana. Naval Ravikant tłumaczy w nim dokładnie w jaki sposób zaangażowanie w politykę dosłownie pozbawia nas zdolności klarownego myślenia, wywarło to na mnie piorunujące wrażenie. Gorąco polecam. No, ale nie ma rady, wkurwiłem się, teraz potrzebuję coś z tym zrobić, żeby nie zapeklować. Wpis ten będzie miał dwie części.
Do tej pory myślałem sobie tak. My, małpy walczymy o dominację bo chcemy aby grupa zapewniała nasze potrzeby, każdy ma te same potrzeby, tylko zaspokajamy je innymi strategiami. A zasoby zawsze były ograniczone. Ostatecznie musi więc istnieć sposób organizacji społecznej, który zaspokoi potrzeby wszystkich, w końcu małpy nie różnią się aż tak bardzo. I nie, utopia świata bez konfliktów to brednia, o tym już się przekonaliśmy.
No i pyk. Odkrywam sobie taki Hive i system zdecentralizowanych sieci, w których udział jest dobrowolny. Również wyrwanie się poza geograficzne ograniczenia mocno pomaga. Alleluja! Transformacja potrwa pewnie ze dwa pokolenia, ale jest światło w tunelu. Krypto-światło. Dodatkowo jako ludzkość modelujemy sobie otoczenia w taki sposób, że po raz pierwszy w historii nasze zasoby będą praktycznie nieograniczone, era obfitości.
Politykę można jednak ćpać, to idealny kanał do upustu trudnych emocji i zagospodarowania szlaków dopaminowych. Władzę łatwo jest obwiniać, równie łatwo można uczynić z władzy kult niemalże religijny. Politycy idealnie żerują też na naszych pierwotnych, plemiennych instynktach, lubimy łączyć się w grupy. Kiedy jednak cedujemy część swojej wolności na kogoś innego tworzy się dynamika władzy. Wolność jest jak zasób, którym możemy się dzielić, każdy z nas ma tyle samo, każdy z nas ma też wolność do pozbawienia się części wolności. Czasem jest nam ona odbierana siłą. Żaden człowiek nie jest jednak ewolucyjnie przystosowany do poradzenia sobie z ilością władzy ponad określoną grupę ludzi. Dlatego władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie. Truizm. Parę lat temu odkryli to również naukowcy.
Dlatego jakikolwiek system obejmujący duże grupy ludzi, w którym występuje hierarchia władzy jest skazany na porażkę. Widzieliśmy to. Rewolucje pożerające własne dzieci, utopie narzucane siłą prowadzą do totalitaryzmu, w czasie rzeczywistym obserwujemy też dwie ostatnie dekady rozpadu znanych dotychczas struktur społecznych. Możemy próbować do skutku. Małpy + hierarchia, to się nie skaluje.
Magicznym narzędziem, który sprawia, że to działa jest przemoc. w rozmaitych formach, wojny, podatki, policja, służba bezpieczeństwa, obywatelstwo, paszporty, przepisy, tradycja. Ten wpis nie jest jednak o tym.
I tutaj wchodzi gość wspomnianego podcastu. Wybierając sobie jakiś nurt polityczny do zidentyfikowania się z nim dołączamy do grupy i jako członek tej grupy mniej lub bardziej świadomie przyjmujemy założenia na temat świata i poglądy, jakie w niej obowiązują. To jest społeczne warunkowanie myślenia, programowanie naszego umysłu przez innych. Kiedy raz pozwolimy sobie na coś takiego, jesteśmy stracenia w kwestii myślenia samodzielnie, stajemy się pionkiem/pionkinią, pożytecznym idiotą/idiotką, trybem w maszynie, która dąży do zaspokojenia potrzeb tych u szczytu hierarchii wewnątrz grupy o konkretnych poglądach. Musimy przyjąć obowiązujący paradygmat bo narazimy się na wydalenie z grupy i ostracyzm. Najmniejszego znaczenia nie ma wybrana opcja polityczna.
Z grubsza to sobie ułożyłem, teraz o sytuacji z pogranicza.
Perspektywa etyczna jest oczywista dla każdego, kto ma serce po właściwej stronie ciała, wytłuszczę to jednak tym, którym się przemieściło, różne wypadki chodzą po ludziach.
Włożyliśmy kij w mrowisko. Ambitny junior w NATO chciał się wykazać i przypodobać swojemu "głównemu sojusznikowi". To również nasi żołnierze przyczynili się do destabilizacji sytuacji na bliskim wschodzie i w Afganistanie. Byliśmy częścią koalicji, która wielokrotnie bezdusznie mordowała cywilów. Miliony niewinnych osób straciło dach nad głową, zdrowie, stabilną strukturę władzy, spokój ducha i bliskich. W ostatnich latach zmiany klimatu prowadzą dodatkowo do problemów z wyżywieniem i wodą pitną. Ci ludzie często nie mają już nic do stracenia.
Obecne są narracje o bronieniu wartości europejskich, dorobku świata zachodu, stylu życia itd. Wiecie jaki jest szczyt wartości europejskich? Odkrycie, że wszyscy jesteśmy ludźmi, z takimi samymi potrzebami i problemami. To jest fundament cywilizacji zachodu, to jest też fundament chrześcijaństwa, które tak często na ustach mają rządzący. I rozumiem, że można się bać, ale czy stosowanie przemocy w obliczu strachu to nie jest właśnie modus operandi tego co nazywają szatanem? Dzieci są wywożone do lasu, ludzie umierają przepychani w tę i z powrotem. I jeszcze wychodzi jeden padalec z drugim i wmawia ludziom, że mamy do czynienia ze zboczeńcami. Czym więc jest to Wasze chrześcijaństwo?
A przecież ja, czy Ty mamy z tymi ludźmi dużo więcej wspólnego, niż z marionetkami u władzy.
Jest mi przykro, ale nie potrafię płakać. Wierzę, że jako ludzie możemy inaczej.
Jadę sobie na saunę wygrzać moją przeziębioną dupę. Jutro wrzucę drugą część moich przemyśleń, bardziej pragmatyczną perspektywę na tę sytuację. Proszę więc komentujących o chwilę cierpliwości.
Dzięki za uwagę i pozdrawiam.
Congratulations @deepresearch! You received a personal badge!
Wait until the end of Power Up Day to find out the size of your Power-Bee.
May the Hive Power be with you!
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
Check out the last post from @hivebuzz:
Congratulations @deepresearch! You received a personal badge!
See you at the next Power Up day to see if you will repeat this feat.
May the Hive Power be with you!
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
Check out the last post from @hivebuzz:
Zakładając że państwo to wspólnota, coś na kształt rodziny, należy stwierdzić że władze mają obowiązek bronić granic. Migrantom polecam przejścia graniczne. Nie może być tak że jakiś “filantrop” mówi ludziom których chce wyrzucić z ich własnej ziemi - idźcie do tamtego domu, tam gospodarz ma smaczne ciasteczka i wygodne darmowe wyro do spania. Ja nie chę takich gości, którzy w czasie gdy ja ciężko zapierdalam na ciasteczka, wylegują się w moim wyrze i dupczą mi (nie krowę) a żonę, córkę lub babcię.
Upraszczając, legalna imigracja tak, nielegalna nie
Ps. akcja z zoofilią, słabiutka
To są realne potrzeby i ja takie argumenty rozumiem, no, może poza tą ochroną pogłowia żon ;)
Bardzo fajna analogia z tą rodziną. Pociągnę ją trochę. 20lat temu nasz rząd, który zgodnie z umową reprezentuje nas wszystkich podjął decyzję, żeby wejść do czyjegoś domu, rozwiercić fundamenty, dobudować dwa piętra i przenieść rodzinę do pokoju na poddaszu. Przy okazji zginęło jedno dziecko. Oczywiście dom zaczął się walić, rodzina się rozpadła i noe bardzo wiedzą co teraz zrobić. Uważam, że w takich okolicznościach mają słuszność pukając do drzwi naszego domu. Nie zapominajmy też, że to nie są niepełnosprawni albo obłożnie chorzy, to są normalni ludzie, którzy mogą pracować na swoje ciasteczka, a jak nie chcą to jest inna rozmowa.
Jeśli aspirowaliśmy do miana kogoś kto wie, jak poprawić komuś życie przemocą, to teraz czas powiedzieć B, i wziąć na siebie ryzyko, że ktoś kogo wpuścimy do naszego domu rozbije talerz albo pokłóci się zestaroświecką ciotką. To nie jest żadne zagrożenie dla fundamentów naszego domu. Poza tym, swoim zachowaniem pokazujemy w takich okolicznościach odpowiedzialność, siłę i postawę podmiotu godnego zaufania. Więc tu wcale nie chodzi o bycie filantropem i ratowanie świata. Jutro zresztą napiszę więcej. Pozdrawiam
Problem polega na tym, że ci ludzie nie znaleźli się na granicy z powodu wydarzeń w Afganistanie, czy Iraku(nie wiem co mamy do czynienia z Kongo), tylko przywiózł ich tam białoruski satrapa. Najlepsze co można zrobić, to zmusić Białoruś do zaprzestania procederu. To oni są winni znalezienia się tych ludzi w obecnym położeniu. Z resztą, jeżeli chodzi o prawo, to Polska broni przed próbą nielegalnego przejścia granicy. Białoruś tych ludzi ma u siebie i to oni winni udzielić im schronienia.
Nie zostali przywiezieni siłą. Zapłacili za wycieczkę tutaj, zostali oszukani i wykorzystani, a z kraju, w którym byłony im względnie OK wcale nie uciekaliby tak chętnie.
Nie możemy też równać do dołu i próbować egzekwować czegokolwiek od Białorusi, to jest zwyczajny ZBIR (pun intended).
Łukaszenka rozgrywa sytuację bardzo świadomie, wie, że nie mamy narzędzi, żeby zmusić go do czegokolwiek. Może odcięcie od SWIFTU, ale to i tak tylko doraźny środek.
Poza tym to już jest perspektywa pragmatyczna, nie mieszajmy ich tu, proszę. Zobacz jeszcze mój jutrzejszy wpis jak tu się pojawi.
Problem polega na tym, że gdyby to można było wziąć tych ludzi, te dzieci co już tam są to ok. Ale po nich pojawią się następni i następni. To nie rozwiąże problemu, tylko go powiększy, bo się okaże, że można. Kolejne dzieci wylądują w lesie na granicy.
Łukaszenka jaki jest wiadomo, niestety, jak to w polityce bywa, gra się tak, jak na to karty pozwalają, czasem tylko można posłużyć się bluffem. Kilka lat temu Białoruś chciała balansować, pomiędzy Polską/UE a Rosją i chciała m. in. wynająć część portu w Gdańsku, bądź Gdyni, w grę wchodziły też umowy energetyczne itd. Polska to odrzuciła, bo chciała tam wprowadzać demokrację.
Ostatecznie ani Białoruś nie ma interesów z Polską, ani opozycja nie przejęła władzy. A wszystko razem popchnęło Białoruś jeszcze bardziej w ramienia Moskwy.
Więc teraz możliwości oddziaływania na Białoruś są dużo mniejsze. To poważny błąd.
Natomiast na pewno mamy jeszcze jakieś narzędzia, trzeba tylko z głową, a nie doraźnie. Jeżeli nie jesteśmy w stanie zmienić władzy na Białorusi, należy dogadać się z tą co jest i oddziaływać na nią na wszelkie inne sposoby.
Super, ci co włożyli etc. Zrobili kariery, załatwili sobie kolejne stołki, na biedę nie narzekają i nie będą, a ci co nie chcieli, czyli zwykli ludzie, mają teraz ponosić tego konsekwencje przez dziesięciolecia?
Trzeba ukrócić to szaleństwo, czyli zatrzymać tych ludzi tam gdzie są. Granica ma być szczelna w całej Unii, a przekaz do państw z których ludzie przybywają czarterowymi samolotami ma iść jasny, żeby nie dać się wciągnąć Białorusi w wojnę hybrydową, bo czeka ich tylko śmierć po stronie białoruskiej. Ludzie zanim wsiądą do samolotu mają po tysiąckroć dostać informację, że to droga do białoruskiego piekła, a nie europejskiego raju. To może uratować więcej dzieci w przyszłości niż ciepły kocyk z kakao.
Czy Alan Kurdi żyłby dziś, gdyby nie obietnice ziemi obiecanej? Czy opieka dentystyczna dla ojca była warta śmierci dziecka?
Zgodnie z umową społeczną, to tak, teraz powinniśmy ponieść te konsekwencje, takie władze sobie wybraliśmy i tak działały w naszym imieniu. Też mi się to nie podoba, ale to kwestia integralności. A to o czym piszesz to jest makabryczna sytuacja a la nabijanie czaszek wroga na przydrożne pale. I ludzie, którzy nie mają nic do stracenia zawsze będą gotowi podjąć ryzyko. Myślisz że mają tam TVP? A może narodowa iracka TV powie "yyy, do Polski to nie lećcie bo umrzecie"? Jak sobie wyobrażasz przepływ takich informacji? Dla tamtego świata ci ludzie po prostu znikają.
Mieszasz tutaj dwie sprawy, zaznaczyłem wyraźnie, że to perspektywa etyczna na te wydarzenia, zostaw politykę poza tą dyskusją. Rozumiem wagę tych argumentów, ale to nie tutaj.
Przepraszam, ale zapewne żadna z tych wojen nie była w programie wyborczym żadnej z partii i przeciętny kowalski zawinił tylko tym, że skorzystał z swojego prawa wyborczego lub nie. Równie dobrze przedstawiciel, na którego głosował nigdy nie dostał się do sejmu. Żadnej z tych wojen nie rozpoczynaliśmy, tylko pomagaliśmy stabilizować. A ty mi tu demonizujesz zwykłe wrzucenie kartki do urny, które równoważysz z spaleniem komuś domu na drugim krańcu świata. Odechciewa się w ogóle głosować, ale wtedy pewnie będę znowu współwinny.
Podczas gdy, ja wrzucałem nieroztropnie kartki do urny. Taki załóżmy Afgańczyk miał dwie dekady, żeby wziąć swój los w swoje ręce. Wszystkie władze były wybierane demokratycznie, pozostawiono ich z bardziej licznym, lepiej wyposażonym i szkolonym na modłę państw zachodnich wojskiem. Czołgi, samoloty naprzeciw pickupów. Zostało wszystko poddane, czy my po odzyskaniu nie podległości oddawaliśmy wolność bez walki?
Rozumiem, że za to, że osoby mieszkające w krajach arabskich wyzwolone spod dyktatur lub religijnego obłędu zaraz wracają pod religijny obłęd też jestem winien ja i inni moi krajanie?
Trzeba przerwać to szaleństwo, bo Europa jest za mała, żeby pomieścić całą Afrykę i bliski wschód. Jeśli granice pękną Łukaszenko dopilnuje, żeby nas zalała emigrancka fala.
Trzeba się dogadać z krajami, z których loty lecą w celu zamknięcia połączenia lotniczego z Białorusią, obiecać pieniądze, zniesienie jakiś embarg cokolwiek.
https://twitter.com/HivePolish/status/1444869929912705031
The rewards earned on this comment will go directly to the person sharing the post on Twitter as long as they are registered with @poshtoken. Sign up at https://hiveposh.com.
Ja z tego wyszedłem do tu i teraz - idąc prawem naturalnym :) wyjebałem się na cały system (wybacz wulgaryzm) i obserwuję że to działa
Szanuję. Mnie coś tu najwyraźniej jeszcze trzyma. W jaki sposób przechodzisz ponad cierpieniem zadawanym niewinnym ludziom?
Obserwuję rzeczywistosc ktora mnie otacza ale tylko tą którą dostrzegam przez zmysły - umysł mi sluzy do analizy danych ktore do mnie docierają - reszta jest iluzją albo programem - szkoda energii i uwagi na to
nawet cytat z bloga starego znalazłem :) który obrazuje moje postrzeganie - gdzieś znalazłem informację :)
22.09.2007
"Prawda to kraina bez dróg. Żadna organizacja, żadna religia, żaden nauczyciel nie mogą do niej doprowadzić. Ludzie patrzą na świat przez pryzmat swoich myśli i swojej przeszłości. Tym samym jesteśmy niewolnikami myśli i czasu. Myśl jest zawsze ograniczona i nigdy nie odpowiada całkowicie rzeczywistości, prowadzi więc do cierpienia. Świadomość uczy odróżniania tego, co rzeczywiście jest, od tego co na ten temat myślimy i w konsekwencji do prawdziwej wewnętrznej wolności. Wszelkie autorytety, religie, ideologie powodują jedynie budowanie kolejnych fałszywych konstrukcji myślowych. Tylko świadomość i obserwacja pozwalają dostrzec ich iluzję."
Odnośnie cierpienia - Budda nauczał
"Pragnienie tworzy cierpienie" a Kazik Staszewski śpiewał " będzie bolało bo ciągle mało"
Temat jest ciężki i można dyskutować, latami sięgając do pierwszych zapisków, a i tak nie ma się pewności czy nie ma zakłamania. Wiedza sięga do słowa -prawdopodobnie. Granice muszą być bezpieczne, aby lud czuł się bezpieczny. Garstka skurwieli rozgrywa karty swoim torem jak zadawanych lat. Zewnętrzny bałagan nie powinien nas obecnie obchodzić kiedy mamy syf wewnątrz. Odciąć się od systemu, który więzi ludzi przez lata na łańcuchu. Jak powiedziano szkoda przeznaczać energie, na tworzoną iluzję a robić dalej swoje nie dając całej uwagi.