Czytaj z Marcinem 9/52/2022 - "Bestiariusz japoński : yōkai", Witold Vargas
„Bestiariusz japoński” to kolejna, po „Bestiariuszu słowiańskim” pozycja cyklu etnograficznego wydawnictwa BOSZ poświęcona legendarnym stworzeniom obecnym w mitologiach i wierzeniach różnych narodów. Tym razem czytelnik ma okazję bliższego poznania kultury japońskiej i charakterystycznych dla niej yōkai – stworów nadprzyrodzonych, niekoniecznie – w przeciwieństwie do kami (choć i tych w książce kilka się znajdzie) - obdarzanych boską czcią, ale jednak obecnych w ludzkiej świadomości. Na kartach książki znajdziemy ich ponad setkę!
Będziemy mieli możliwość spotkać (i to bez żadnych złych konsekwencji!) zarówno stosunkowo dobrze znane stwory, takie jak wodniki kappa, ogry oni czy potężne tengu
jak też mniej rozpoznawalne poza Japonią – kamaitachi, sierpowa łasica
shōkera, duch turkuć podjadek, albo mekurabe – czaszki wyzywające na pojedynek na spojrzenia. Niektóre z nich są dla spotkanych ludzi nieszkodliwe, lub wręcz życzliwe, spotkanie z innymi może jednak okazać się tragiczne w skutkach...
Bardzo interesującym aspektem książki jest jej komparatystyczne ujęcie – dla każdego z opisywanych yōkai autor starał się znaleźć i przedstawić także stworzenia ze słowiańskiego bestiariusza – zbliżone pod względem wyglądu, charakteru, funkcji, czy też wszystkiego jednocześnie. Jak się okazuje, Słowian i Japończyków łączy znacznie więcej, niż mogłoby nam się wydawać na pierwszy rzut oka – choć oczywiście o pełnej odpowiedniości wierzeń można mówić tylko w nielicznych przypadkach.
Zdecydowanie jedną z najlepszych cech omawianego bestiariusza są ilustracje, inspirowane starymi japońskimi rycinami – choć za ilustracje odpowiadał sam autor, wydaje się, że podołał zadaniu i udało mu się zachować ducha dawnej Japonii
Warto docenić również przypisy, dostarczające dodatkowych informacji – choć sam autor zaznacza, że książka nie aspiruje do miana pozycji ściśle naukowej, a jedynie popularyzatorskiej. Czy w związku z tym można jej ufać w pełni? Trudno mi jednoznacznie wyrokować – nie specjalizuję się w etnografii japońskiej. Sam autor wykształcenia etnograficznego oficjalnie nie zdobył, co jednak wcale nie oznacza, że jako amator-samouk nie może posiadać wystarczającej wiedzy, tym bardziej, że książka była konsultowana z dr Renatą Iwicką, której, niewątpliwie, kompetencji w zakresie demonologii japońskiej nie brakuje.
Jedyne merytoryczne zastrzeżenie, jakie byłem w stanie znaleźć, pojawia się przy opisie sarugami – boskiej olbrzymiej małpy. Pojawia się tam mianowicie zdanie „Mieliśmy kiedyś wielkiego i zarośniętego leśnego demona, którego zwaliśmy maupą i od którego wywodzi się słowo „małpa””. Jest to oczywista nieprawda, większość językoznawców-etymologów jest zgodna, że wyraz małpa pochodzi od niemieckiego złożenia Maulaffe, czyli 'małpa z pyskiem' i pojawiło się w obecnym znaczeniu co najmniej w XV wieku, spotykana jest też teoria, że możliwe jest rdzenne pochodzenie tego wyrazu od formy *malъpa i pierwotne (notowane już w XIII wieku) znaczenie jako 'nierządnicy'.
O ile jeszcze można byłoby próbować uzasadnić przejście małpy w *maupę (dałoby się ewentualnie przyjąć wyjaśnienie, że jakiś chłop ze wsi wybrał się kiedyś do miasta, przypadkiem ujrzał tam małpę, a po powrocie do domu opowiedział o tym całej wsi i w ten sposób wprowadził nowy byt do lokalnego folkloru), biorąc pod uwagę to, że wymowa ł jako niezgłoskotwórczego u zaczęła się w polszczyźnie pojawiać około XVI-XVII wieku, to jednak nie występowało przesunięcie odwrotne – z u w przedniojęzykowo-zębowe, „kresowe” ł, więc zaproponowane przez autorów objaśnienie jest niemożliwe. Każe to, przynajmniej mnie, podchodzić z pewną ostrożnością do części słowiańskiej, przynajmniej przed dalszą weryfikacją etnograficzną.
PODSUMOWANIE
Rozmiar: średnia (240 stron)
Szybkość czytania: umiarkowanie
Wciąga: tak
Dla kogo: miłośnicy Japonii, osoby zainteresowane etnografią i demonologią
Zalety: duża liczba opisanych yōkai, piękne ilustracje, ciekawe zestawienie porównawcze z demonami słowiańskimi, konsultacja japonistyczna
Wady: no ja to bym jak zawsze chętnie widział jeszcze solidniejszy aparat naukowy i ogólne unaukowienie, ale wiem, że wtedy funkcja popularyzacyjna mogłaby ucierpieć. No i te wątpliwości zasiane przez maupę...
Ocena: 8,5/10